Anthony Vaccarello przejmuje stery w domu mody Saint Laurent. Po ogłoszeniu tej informacji wiele osób nie kryło swojego rozczarowania, choć nie brakowało tych zachwyconych decyzją grupy Kering. Nie da się ukryć, że był to jeden z najbardziej oczekiwanych debiutów wiosenno-letniego sezonu 2017. Presja, z jaką musiał się zmierzyć nowy dyrektor kreatywny marki Saint Laurent, była naprawdę ogromna. W końcu niełatwo jest sprostać oczekiwaniom klientów zawiedzionych nagłym odejściem Hediego Slimane’a, projektanta, którego styl stał się na tyle rozpoznawalny, że szybko przylgnął do charakteru francuskiej marki. Czego można było się spodziewać po Anthonym Vaccarello? Jeszcze przed premierową odsłoną kolekcji belgijski projektant zapowiedział, że nie zamierza odtwarzać estetyki Yves Saint Laurenta, że jego pomysły będą stanowić luźną interpretację stylu legendarnej marki.
„Zastanawiałem się, jak zinterpretować markę Saint Laurent. I jak zrobić to inaczej niż było to zrobione przez poprzednich projektantów. Postanowiłem, że to, co stworzę, bardziej będzie przypominało coś wyśnionego niż rzeczywistego. Saint Laurent w momencie rozpoczęcia kariery robił prawdziwe ubrania. Te prawdziwe ubrania są wszędzie, w sklepach, w Zarze, wszędzie. Ubierasz się tak, jak on przewidział to w latach 70. Dlatego nie chciałem powtarzać tych pomysłów, robić płaszczy typu Caban, trenczy i kurtek Safari. Chciałem robić sukienki, które będą jak kolaże, a nie jak kopie z archiwów marki” – tłumaczył Vaccarello w rozmowie z „The New York Times”.
Co zaproponował Anthony Vaccarello? Czy projektant o bardzo charakterystycznym stylu, znany ze swojego upodobania do seksownych i podkreślających sylwetkę krojów, zachowa charakter domu mody Saint Laurent? W oczekiwaniu na jego wielki debiut, takich pytań mnożyło się sporo. Wątpliwości co do słuszności decyzji grupy Kering zupełnie nie miał Pierre Bergé, były partner zawodowy i życiowy Yvesa Saint Laurenta. Jak podkreślił w jednym z wywiadów, różnica pomiędzy Vaccarello, Fordem i Pilatim (przyp.red. byli projektanci marki) jest taka, że ten pierwszy lubi Saint Laurent. Co było dla niego niezwykle ważne, Vaccarello nie próbuje imitować stylu Saint Laurenta, tylko przenosi na niego coś własnego, co jest ogromną zaletą belgijskiego twórcy. Przyjrzyjmy się zatem jego dotychczasowym kolekcjom, stworzonym pod szyldem Saint Laurent.
Saint Laurent – kolekcja wiosna-lato 2017
Tworząc kolekcję na sezon wiosna-lato 2017, Vaccarello swoją koncepcję oparł na własnej interpretacji jednego z projektów francuskiego domu mody z 1982 roku, a dokładnie na sukience w lamparcie cętki, z przeskalowanymi rękawami. W całej kolekcji pojawiło się mnóstwo nawiązań do mody z lat 80. Królowały skóra, aksamit, cekiny, metaliczne tkaniny i przezroczyste koronki oraz szyfony. Większość projektów opierała swoją konstrukcję na charakterystycznej dla tamtej dekady sylwetce o linii V – z szerokimi ramionami i zwężającym się dołem. Pojawiły się drapowane sukienki i spódnice, luźne dżinsy oraz reinterpretacje klasycznego Le Smoking. Paleta kolorystyczna kolekcji głównie opierała się na czerni, a wszystkie mieniące się tkaniny były tak naprawdę detalem. Czy był to sezon, który na długo zapada w pamięć? Niekoniecznie. Z każdą kolejną sylwetką pojawiającą się na wybiegu, miało się wrażenie, że oglądamy wciąż to samo. Mocno wycięte dekolty, które dominowały w wielu projektach, ani nie wyglądały ciekawie, ani nie dodawały atrakcyjności kobiecej sylwetce. Opinie na temat pierwszej kolekcji Vaccarello dla Saint Laurent były podzielone, co oczywiście stanowi już normę przy tak głośnych debiutach. Nie sposób jednak w pełni oceniać kogoś, kto dopiero oswaja się z nową marką – nie przez przypadek Anthony Vaccarello nazwał swoją kolekcję „pracą w toku”, a pokaz zorganizował na placu budowy, miejscu nowej siedziby Saint Laurent.
Saint Laurent – kolekcja jesień-zima 2017/18
Pierwszy pokaz Anthony’ego Vaccarello dla Saint Laurent spotkał się z mieszanymi recenzjami. Druga kolekcja rozwiała wszelkie wątpliwości dotyczące kierunku, jakim zmierza projektant i udowodniła, że jego debiut nie był żadną próbą odnalezienia własnego stylu, a dobrze przemyślaną strategią nowego dyrektora kreatywnego marki. Niestety, jesienno-zimowy sezon 2017/18 stanowił kontynuację poprzednich pomysłów Belga. Na wybiegu zobaczyliśmy kolejne interpretacje skórzanych sukienek i czarnych smokingów. Główną inspiracją sezonu były imprezy lat 70. i 80, dlatego w kolekcji również pojawiła się mieniąca się garderoba, która nawiązywała do dyskotekowego stylu, który opanował minione dekady. Ukłonem w kierunku lat 80. i kojarzącego się z nimi kiczu były detale w kształcie róż – czasem pojawiające się jak ozdobny element przy czółenkach, a czasem jako choker. Podobnie jak w poprzednim sezonie paletę ponownie zdominowała czerń. Jedynym jej urozmaiceniem, oprócz metalicznych odcieni, były brązy, co niestety trudno nazwać atrakcyjnym kolorystycznym zestawieniem.
Nowością tego sezonu była męska kolekcja. Niestety, mężczyźnie Anthony’ego Vaccarello daleko do rockowej charyzmy i indywidualizmu w wydaniu Hediego Slimane’a.
Saint Laurent – kolekcja wiosna-lato 2018
Spektakularna scenografia, której główną bohaterką była pięknie oświetlona wieża Eiffla oraz świetna muzyka autorstwa Sebastiana Akchoté-Bozovica, francuskiego artysty znanego jako Sebastian. To były zdecydowanie najmocniejsze punkty pokazu wiosenno-letniego sezonu 2018 marki Saint Laurent. Niestety, sama kolekcja nie budziła już tak wielkich emocji. To, co najbardziej działało na jej niekorzyść, to przede wszystkim powtarzalność krojów. Te same skórzane szorty pojawiły się na wybiegu około dziesięciu razy, nie licząc tych wykonanych z innego materiału. Przy okazji swojego debiutu we francuskiej marce, Anthony Vaccarello zapowiadał, że nie zamierza powielać pomysłów, które znajdziemy na sklepowych półkach. Przyglądając się jednak projektom, które zdominowały wiosenno-letnią kolekcję, trudno wśród nich znaleźć coś oryginalnego. W końcu luźne koszule w stylu boho, tuniki, kolorowe męskie bomberki czy też wspominane już wyżej szorty nie są niczym nowym w ofercie sieciówek.
Ta dość nudna i przewidywalna kolekcja miała jednak kilka mniej oczywistych momentów. W drugiej części pokazu Vaccarello postawił na zabawę formą i zaprezentował sukienki z mocno rozbudowaną górą, której drapowania tworzyły kształt „bombki”. Podobna koncepcja pojawiła się w projektach, które nabrały objętości, dzięki rzędom piór. Aby prezentować się w nich spektakularnie, trzeba jednak spełniać jeden warunek – być właścicielką bardzo wąskich bioder oraz długich i szczupłych nóg.
Saint Laurent – kolekcja jesień-zima 2018/19
Za nami pokaz czwartego sezonu marki Saint Laurent za rządów Anthony’ego Vaccarello. A przed nami? Jesienno -zimowa kolekcja, którą śmiało można nazwać kompilacją wszystkich pomysłów, jakie zobaczyliśmy w poprzednich sezonach. Podobnie jak przy okazji wiosny i lata 2018, belgijski projektant proponuje skórzane szorty i luźne transparentne koszule. Nie brakuje też uwielbianych przez Vaccarello sukienek z przeskalowanymi rękawami i głębokim dekoltem, nawiązujących do charakterystycznego stylu lat 80. Pojawiają się również kolejne pomysły na dopasowane kreacje z finezyjną górą. Ożywieniem tej kolekcji jest na pewno fakt, że tym razem projektant sięga po odważne i mocno nasycone kolory oraz kwiatowe wzory. Pomysł nieco przewrotny, gdyż zima u Vaccarello ma w sobie więcej barw i radości niż jego poprzedni wiosenno-letni sezon. Same projekty nie wprowadzają żadnej świeżości do nowej kolekcji, choć z pewnością bronią się o wiele lepiej w stylizacjach, w towarzystwie wyrazistych akcesoriów, takich jak kapelusze z szerokim rondem.